Forum Flecht Strona Główna
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy :: Galerie  :: Profil :: Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości :: Zaloguj  :: Rejestracja


Jacek Dehnel

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Flecht Strona Główna -> Czytelnia
Autor Wiadomość
Adam Śmigielski
Administrator



Dołączył: 19 Maj 2006
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubawa

PostWysłany: Sob 20:47, 10 Cze 2006 Temat postu: Jacek Dehnel

Warszawa

Tutaj mieszkali. Tutaj przewracali strony
nut tang na cztery ręce i słuchali kronik

przez radiolę w fornirze ze złotej czeczotki.
Z pokoju do salonu powietrza przechodzi

panna Hela lub Pola w eterycznej sukni,
niebyła Felcia czerpie wprost z niebyłej studni,

a martwe dziecko martwe recytuje nazwy,
wsłuchując się w szelesty bluzki z ektoplazmy.

Tutaj, trochę na lewo od gałęzi lipy,
na środku dwupasmowej, szumiącej ulicy

był kredens, w nim łyżeczki. A dalej spiżarka,
gdzie, bezpieczne w skorupkach, ułożono jajka,

gładkie i nakrapiane. Potem było życie,
nie było trzecich pięter i były piwnice,

a tu, gdzie mnie próbujesz pocałować chyłkiem
odłamek właśnie trafiał trzyletnią dziewczynkę,

a tu, gdzie mnie próbujesz całować ukradkiem,
odłamek właśnie trafiał jej skuloną matkę.

Rys. 370. Garb wskutek gruźlicy kręgosłupa

Spokojnie, tak spokojnie, nieruchomo siedzi,
delikatny, skupiony , w lewym dolnym rogu
wielkiej szarej tablicy z "Chorobami kości",
obok "Gruźlicy uda z dwoma sekwestrami",
"Skrzywienia kręgosłupa po spróchnieniu kręgu"
i "Zgęszczeń słoniowatych".
Precyzja malarza
(a wcześniej fotografa) zachowała wszystkie,
najdrobniejsze szczegóły: tapicerskie ćwieczki,
plusz i połysk lakieru na toczonych nóżkach
taboretu, kształt ucha, krótko ścięte włosy,
a przede wszystkim kontur i wypukłość garbu,
doskonałość kalectwa, stadium zniekształcenia.

Garb i smutek podobny jest w Grazu, Berlinie
Drohobyczu, Kijowie i Wiedniu, więc nie wiem
gdzie tak siedział, zmarznięty, w atelier jakiego
miasta go rozebrano do tej fotografii,
każąc w niewielkim punkcie na framudze utkwić
wzrok.
Intensywność życia, prędki, rwący strumień,
który, marcowym nurtem wezbrany, porywa
z brzegów żwir, grudy ziemi, rosochate wierzby
i niesie je, skłębiony, do morza, do morza -
- popłynął inną drogą, całkiem inną drogą
i został mu odjęty. Widać to tak jasno
nie po straszliwym garbie i cienkości kolan,
lecz po lewej, zwieszonej swobodnie wzdłuż ciała
ręce, samotnej dłoni w prześwicie pomiędzy
nogami taboretu: kruchej bezradności,
malowanej pospiesznie, bo zupełnie zbędnej.
Z niej, rozwartej, wypada całe przyszłe życie
tego dwunastolatka: śmierć w przytułku, starość
na żebrach pod kościołem w Wiedniu czy w Berlinie,
długie lata bez kobiet, bez pieniędzy, z łóżkiem
wystarczająco wąskim, z nieustannym bólem
w rozmaitych odmianach, młodość po szpitalach
i przytłumione światło tego przedpołudnia,
gdy wstaje z taboretu i za parawanem
wkłada koszulę, spodnie i płaszczyk, dziękuje
panu fotografowi, panu lekarzowi
i kłania się uprzejmie i cicho wychodzi.

Warszawa, 28. VI. 1904

Szczęście


dla P. T. v. T.

W przyszłym tygodniu masz urodziny
za rok pewnie
już cię nie będzie.

M. Roberts, Lacrymae rerum

Być tą brzydką Angielką - chudą, podstarzałą,
niezbyt dobrą poetką; mieszkać w letnim domu
ze stygnącym mężczyzną (serce czy rak nerek -
przyczyny nieistotne). Wnosić mu po schodach
(wąskich, zawilgłych schodach) tacę ze śniadaniem
i siebie. Pisać: "W przyszłym
tygodniu - bzyk muchy -
- masz urodziny - znowu - za rok pewnie - krzyczy
z bólu - już cię nie będzie". Iść do niego. Głaskać.
Leżeć z nim w wannie, płacząc. Patrzeć, teatralnie
ale przecież prawdziwie, przez okno na drzewa.
Mieć za sobą te lata, te listy, te flamy,
znać numer kołnierzyka, buta, obwód głowy.
Nie umieć się obejrzeć za innym mężczyzną.
Używać tamtych zwrotów, pieszczotliwych imion.
I udawać, że wcale nie jest gorszy w łóżku,
mając w pamięci tyle miejsc, razów, sposobów:
w hamaku, w soku z jagód, w pociągu jadącym
z Wenecji do Nicei, na biurku wydawcy,
w bocznej salce muzeum. Przyjmować wizyty
przyjaciół i lekarzy. Kręcić kogel-mogel.
Nie móc udawać dalej i dalej udawać.

Lecz nade wszystko wiedzieć, że wszystko, co było
nie mogło, nie powinno być inaczej, z innym,
gdzie indziej, kiedy indziej - to właśnie jest szczęście.

Widziałeś całość. Teraz odchodzisz, powoli
skubiąc liście z gałęzi. Ktoś zasłania lustro,
ktoś dzwoni, ktoś rozmawia. Taca. Wanna. Łóżko.

Warszawa, 7. III. 1904


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 15:46, 20 Kwi 2007 Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Flecht Strona Główna -> Czytelnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme Retred created by JR9 for stylerbb.net Bearshare
Regulamin